Nie ma wyjścia, za daleko przystań, już nie mam siły płynąć, choć przede mną długi dystans

Dym nad moim miastem opadł na dno

Moje odbicie we szkle więc wybiera inne drogi, ej

Snuję się po dworze do momentu, aż ci ludzie zasną

Znów nie mogę spać, ale wszystko mi jedno

Z Ruczaju na Prądnik w sekundę

Codziennie pływam z tobą we śnie

Nauczę się na nowo łapać tlen bo ten, który wdychałem z tobą tu pływając w snach zniknie

Zatapiamy się we śnie, jeszcze chwilę, ile to jest wiecznie?

Kręty widzę szlak, jakiś cud mnie utrzymał w nim

Zawieje wiatr, mocny wiatr i odsłoni każdą z wad, ukrytych wad

Choćbym szedł pod wiatr, staram się po dobrych torach iść

Na karoserii błyski jak budzi się słońce

Warszawa mieni się jak VVS

To miasto kocha noc

Long time no see! I had a great time during the recent live show after quite lengthy break, which...

Concert with ART Music School peers.

Zobaczysz, jak przywita pięknie nas warszawski dzień

Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślanski świt, już dziś wyruszaj ze mną tam